czwartek, 18 września 2014

wyprawa Chiny 2012 - cz. 2: Transsybir i Bajkał

Tak jak pisałam wcześniej, po dotarciu i zwiedzeniu Moskwy na 4 i pół dnia załadowaliśmy się do pociągu by przebyć trasę Moskwa - Irkuck legendarną Koleją Transsyberyjską.

I jest biljet! Odebrany w kasie po podaniu numeru rezerwacji i zdaje się potwierdzenia zapłaty. Dla zainteresowanych: kosztował około 500 zł.


A tak to wygląda w środku:
Najtańsze miejsca, czyli plackartnyj, wagony bez przedziałów, 2 poziomy łóżek i trzecia najwyższa półka na bagaże. Nam dostały się miejsca na górze, które nie były super komfortowe, a żeby usiąść i np. coś zjeść trzeba było schodzić 'piętro' niżej. Możliwość wyboru miejsca jest przy rezerwacji i każdy musi zająć swoje. Jako że robiliśmy to raczej na ostatnią chwilę nie było już wielkiego wyboru, ale udało się znaleźć 3 miejsca obok siebie.
Nasza towarzyszka z dołu.

Na górze dosyć klaustrofobicznie.




Żywiliśmy się głównie zupkami chińskimi, chociaż jest tutaj też wagon restauracyjny. Jednak szkoda byłoby nie korzystać z samowaru, który jest w każdym wagonie <3






Po około 2 dniach na stacjach zaczęli pojawiać się handlarze - w dzisiejszym zglobalizowanym świecie nawet do głębokiej Rosji dotarł SpongeBob... Ale były też panie z jedzonkiem, co było SUPER!

Ja z fragmentem naszego alko-zapasu na podróż. Liczyliśmy na grube picie, ale zdaje się że byliśmy jedynymi osobami na cały wagon, które piły wódę. Parka Rosjan przyłączyła się do nas tylko jednego wieczora, ale co to była za noc! Po tym jak mieliśmy dość i poszliśmy spać budzili nas jeszcze dwa razy, z czego za drugim razem o 7 rano podekscytowani, bo zdobyli na stacji jakiś samogon i zakąskę...

Tutaj z innymi towarzyszami podróży radosne zdjęcie w miejscu integracji, czyli pod kiblem - tylko tam było miejsce żeby postać w mniejszym ścisku i pogadać. Od lewej Rosjanka, Ben z Izraela, który też podróżował do Mongolii i Rosjanin z Ułan Ude, który kilka lat spędził w klasztorze buddyjskim jako mnich, a teraz pracuje w szkole i uczy angielskiego.
Przy okazji kilka słów o myciu się. Otóż prysznica oczywiście nie uświadczycie w kolei transsyberyjskiej (przynajmniej w najtańszej klasie, ale podejrzewam że w innych też nie), a w lecie zaduch i upał szybko mogą sprawić, że mokre chusteczki przestaną wystarczać. Naszym patentem było po prostu zamknięcie się w kiblu i prysznic z kubka :) W podłodze jest otwór, przez który spływa woda. Sama ubikacja jest nawet od czasu do czasu sprzątana także nie jest źle!
Jak słyszałam przed wyjazdem niektórzy brali prysznice na dworcach w czasie postoju pociągu, ale nie wiem czy to specjalnie realne, bo postoje trwają zwykle około 20 minut (jeden najdłuższy miał ok. 40 minut), a samo szukanie na tych wielkich dworcach prysznica musiałoby zająć dobrą chwilę.
Wszystkie postoje są dokładnie co do minuty rozpisane na początku wagonu. Czas ten przeważnie wykorzystywaliśmy żeby się przewietrzyć i poszukać do jedzenia czegoś bardziej sensownego niż nasze chińskie zupki.

Widoki z okna.







Na koniec fotka z naszym prowadnikiem! Czyli panem, który przez całą podróż nam towarzyszył okupując swoją kanciapę na początku wagonu lub ewentualnie snując się po nim od czasu do czasu.

W pociągu spędziliśmy prawie 5 dni, wydawałoby się że będzie długo i nudno, ale jakoś strasznie szybko nam zleciało i szkoda było wysiadać. Polecam każdemu :)

Irkuck

Nie planowaliśmy zwiedzać, przeszliśmy tylko przez brzydkie i zatłoczone centrum żeby uzupełnić zapasy jedzenia i wydostaliśmy się na wyjazd w kierunku Mongolii. Miało być jednak inaczej, bo na stopa zabrał nas Aleksander z Irkucka, który nie chciał byśmy wyjeżdżali z jego miasta nie oglądając najbardziej wartych tego miejsc i zabrał nas na mały objazd:)

Ja z Aleksandrem.
Urokliwa cerkiew Objawienia Pańskiego z XVIII w.
jakiś statek (whatever)


jakiś budynek...

Pojawiła się też atrakcja w postaci treningu dresów.


nad Bajkałem



Wędzone omule - endemity znad Bajkału.




Jadąc stopem w kierunku Ułan Ude złapaliśmy parkę Rosjan, którzy spędzali swoje wakacje podróżując wzdłuż jeziora, dzięki temu zjeżdżaliśmy do ciekawych miejsc na trasie. Tutaj zatrzymaliśmy się nad jedną z rzek.

Przy sklepie.





Granica rosyjsko-mongolska, na której musieliśmy spędzić noc, bo wieczorem kiedy dotarliśmy na miejsce, przejście było już zamknięte.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz