czwartek, 31 maja 2012
cabo de gata, valencia, barcelona
nastał maj.
w Cordobie poruszenie. bo ponoć kiedy jak kiedy, ale W MAJU to się dzieje.
w związku z tym postanowiłam wyjechać.
ok, postanowiłam wyjechać, bo 1. maja jest wolny, dlaczego więc nie zrobić sobie 11-dniowej wycieczki do Portugalii?
tyle, że w Portugalii miało lać.
przez cały tydzień. -.-
do tego Kasia mnie wykolegowała jak zwykle, bo miałyśmy jechać razem, ale jako że ona poważną studentką jest, nie to co ja, to oczywiście w połowie tygodnia wsadzili jej jakiś egzamin cząstkowy.
stwierdziłam więc, że oto nadszedł w końcu ten moment, żeby popodróżować trochę dłużej i dalej sama, w spokoju świętym od ludzi, w niepokoju wiecznym przy łapaniu stopa.
pięknie było.
pierwszy weekend maja w Cordobie to Cruces de Mayo, czyli że w całym mieście rozstawiają wielkie krzyże ozdobione kwiatami, a obok nich bary z piwem. głównie chodzi chyba o to, żeby nawalić się pod krzyżem - nie wiem jak inaczej można to zinterpretować :P
pomyśleć gdyby takie coś u nas chcieli zrobić...
rozdział 1.
hipisy.
w Cordobie poruszenie. bo ponoć kiedy jak kiedy, ale W MAJU to się dzieje.
w związku z tym postanowiłam wyjechać.
ok, postanowiłam wyjechać, bo 1. maja jest wolny, dlaczego więc nie zrobić sobie 11-dniowej wycieczki do Portugalii?
tyle, że w Portugalii miało lać.
przez cały tydzień. -.-
do tego Kasia mnie wykolegowała jak zwykle, bo miałyśmy jechać razem, ale jako że ona poważną studentką jest, nie to co ja, to oczywiście w połowie tygodnia wsadzili jej jakiś egzamin cząstkowy.
stwierdziłam więc, że oto nadszedł w końcu ten moment, żeby popodróżować trochę dłużej i dalej sama, w spokoju świętym od ludzi, w niepokoju wiecznym przy łapaniu stopa.
pięknie było.
pierwszy weekend maja w Cordobie to Cruces de Mayo, czyli że w całym mieście rozstawiają wielkie krzyże ozdobione kwiatami, a obok nich bary z piwem. głównie chodzi chyba o to, żeby nawalić się pod krzyżem - nie wiem jak inaczej można to zinterpretować :P
pomyśleć gdyby takie coś u nas chcieli zrobić...
my tymczasem widziałyśmy jeden krzyż, kiedy z Kasią wychodziłyśmy na wylotówkę z miasta...
szukać innych rozrywek niż Cruces de Mayo. Kasia ostatecznie zdecydowała się pojechać w część trasy ze mną.
szukać innych rozrywek niż Cruces de Mayo. Kasia ostatecznie zdecydowała się pojechać w część trasy ze mną.
rozdział 1.
hipisy.
piątek, 18 maja 2012
środa, 16 maja 2012
środa, 9 maja 2012
nieustające wakacje
czas płynie tak szybko, dni mijają niepostrzeżenie jeden za drugim.
ostatnie tygodnie były wspaniałe.
spotkania i ważne rozmowy, dzięki którym lepiej wiem czego chcę i co zrobić z podarowanym mi czasem. odważniej spełniać marzenia. widzieć dalej i więcej.
jakkolwiek banalnie to brzmi. ale poznałam ludzi wcale niebanalnych, fascynujących, inspirujących. pełnych życia.
dobrze jest:) chociaż wciąż wstaję z przekleństwem na ustach, że znów zaspałam, to zaraz potem uśmiecham się i.. hm. przecież obowiązkowe zajęcia mam tylko 2 razy w tygodniu o 19 :D
taka prawda, że za wiele tu do roboty nie mam; po walce z sekretarą, która łaskawie (!) przyjęła moje podanie, kochany pan dziekan zgodził się zaliczyć mi punkty z przedmiotów z trzeciego roku, które nadrobiłam na drugim i teraz mam właśnie tylko ten angielski 2x w tygodniu..^^ oczywiście zamiast sprawdzić to od razu w styczniu, zadzwoniłam dopiero po 2 miesiącach stresu, że tyle beznadziejnych zajęć, i to po hiszpańsku...
i co ważne, mam stypendium!!! dowiedziałam się w Meknesie, w Maroku i depresja skończyła się jak ręką odjął :D w sumie skończyła się już wcześniej, sam wyjazd do Maroka na 3 tygodnie zmienił mnie - każdy dzień tam był tak piękny, że nie sposób było nie być po prostu szczęśliwym.
tak. jednak teraz nie muszę już liczyć każdego eurocenta wydanego w Dii - robię to nadal, ale hobbystycznie ;P wcześniej też nie musiałam, oczywiście bez przesady, ale na pewno nie przyjechałabym tutaj drugi raz nie mając od początku stypendium - trochę zniszczyło to moją psychikę w pierwszym semestrze.
a jako że mam teraz opór kasy, to mogę.. jechać do Chin!!
san fernando 31, 1
naprawdę już nie wierzyłam, że będę kiedyś mieszkać z ludźmi, z którymi będziemy się chociaż w miarę normalnie dogadywać.. żeby chociaż na siebie krzywo nie patrzeć, a nawet odezwać się od czasu do czasu..
a może właśnie to dlatego teraz jest inaczej, bo nie tylko ja jestem INNA, każdy z nas jest INNY... :D
Juan, Agathe, Aga i Yealim. Antek zamknął się w swoim pokoju z obawy, że też zostanie wysmarowany :D |
Subskrybuj:
Posty (Atom)