do rzeczy zatem.
2 miesiące, równe 2 miesiące zajęła nam ta wyprawa.
od czego by tu zacząć?
może tradycyjnie od przygotowań.
szczepić się na szczęście na nic już nie musiałam, zresztą w żadnym z tych krajów (Rosja, Mongolia, Chiny) nie ma szczepień obowiązkowych, ale przy podróżach w te rejony dobrze zaszczepić się na dur brzuszny, polio, błonicę, tężec i wzw a.
co dalej?
ambasady! czyli tragiczne chwile wypełniania papierów, wycieczek po Polsce i nerwów w kolejce. oraz oczywiście mnóstwo wydanej na to kasy.
Mongolia
ambasada w Warszawie
70 euro (wiza dwukrotnego wjazdu; wiza jednokrotnego wjazdu kosztuje 60 euro)
czekaliśmy tydzień
ogólnie rzecz biorąc dziwna historia. w sumie progu ambasady nawet nie dane nam było przekroczyć, wejście bowiem strzeżone było przez groźnego grubcia uchylającego drzwi i przejmującego dokumenty. sprostowanie od Grześka: podobno przy składaniu dokumentów wlazł do środka, gdzie obsługiwał go 1 gruby oraz 1 chudy Mongoł. natomiast przy odbiorze nie zostaliśmy już wpuszczeni.
Rosja
konsulat w Krakowie
180 zł (albo coś koło tego) + 60 zł voucher wyrabiany w biurze obok
czekaliśmy tydzień z tego co pamiętam
również dziwna i napięta atmosfera.
Chiny
ambasada w Warszawie
220 zł
również tydzień oczekiwania
przed ambasadą kolejka na ok. 2 h stania, taki przedsmak chińskiego tłoku na dworcach:)
najpierw złożyliśmy w Warszawie wniosek o wizę mongolską, po tygodniu wróciliśmy żeby "przełożyć paszporty" do chińskiej ambasady (trzeba było wszystko odpowiednio zgrać, bo ambasady czynne są w wybranych godzinach i w wybrane dni, znajdują się w różnych miejscach w stolicy. dodając do tego kolejkę przed chińską ledwo zdążyliśmy to zrobić jednego dnia). po tygodniu znowu trzeba było odebrać paszporty - udało nam się jakoś wykombinować, że odebrała je Ola, która jechała z nami i dopiero składała tego dnia swój paszport do chińskiej ambasady. dopiero mając wizy do Mongolii i Chin udaliśmy się do rosyjskiego konsulatu w Krakowie.
będąc w Hiszpanii nie wpadłam na to, że mój paszport się nie roztroi i nie uzyskam wszystkich wiz w ciągu tygodnia, dlatego wyjazd opóźnił się o kilka dni, choć i tak wszystko załatwiliśmy w stosunkowo ekspresowym tempie.
bilet na transsybir relacji Moskwa-Irkuck kupiliśmy przez internet dzięki pomocy koleżanki dobrze ogarniającej rosyjski, kosztował około 500 zł
tak zaopatrzeni mogliśmy w końcu stanąć na wylotówce z Krakowa!
dotarliśmy do granicy z Litwą i mogliśmy przetestować nasz 1-osobowy namiot Eureka Spitfire Solo - trochę ciasno, ale daliśmy radę. następnego dnia nocleg na Łotwie u wspaniałej dziewczyny z CS, która dbała o nas jak mama, na odchodne dając nawet wyprawkę.. :) i dalej do Moskwy: stop spod granicy do samej stolicy, jakieś 600 km, jeden z dłuższych w ogóle. podejrzewam, ze złapaliśmy ich "na flagę" - dziewczyna była Litwinką polskiego pochodzenia i mówiła po polsku.
w Moskwie couchowaliśmy u Sergeya, 3 dni, wielkie budynki, wielki pomnik kołchoźników, wielkie parki, wielkie ulice i wielka bieda, mimo wszystko. do tego drogo, oczywiście!
poniżej trochę zdjęć:
Przy Placu Czerwonym. |
I oto on, Plac Czerwony. Widok na Państwowe Muzeum Historyczne. |
Cerkiew Wasyla Błogosławionego. |
Mauzoleum Lenina. Jakoś nie chciało nam się wchodzić... |
ciekawa sprawa. przy wejściu na Plac Czerwony ludzie rzucali za siebie monetą (pewnie z powodu braku fontanny w okolicy). gdy pieniążek spadał na ziemię natychmiast podchodziła do niego baba i - hyc! - do siaty. baby były zasadniczo dwie, ale równo, solidarnie dzieliły się zdobyczą między sobą, raz podchodziła jedna, raz druga. do tego były wyposażone w profesjonalne magnesy, żeby przechwytywanie drobniaków szło sprawniej.
Za plecami turysty już czają się baby! |
Może czapę? |
Strażnik Kremla. |
Nowoczesne oblicze Moskwy... |
...i to bardziej zwyczajne. |
Pomnik robotnika i kołchoźnicy. |
Siedzimy sobie pod powyższym pomnikiem, przyjeżdżają pracownicy "zieleni miejskiej" i przystępują do przycinania trawnika... NOŻYCZKAMI. Niestety na zdjęciu tego dokładnie nie widać. |
Takich "Pałaców Kultury" jest w Moskwie 7. |
Wejście do parku. |
Na bogato! |
babcie klozetowe urzędują... w kiblach. |
z daleka wielkość i przepych |
a z bliska ruina i rozsypka |
pamiętajmy jeszcze, że przodujemy w podboju kosmosu! |
Sobór Chrystusa Zbawiciela. |
Nad rzeką Moskwą. |
Nie, to nie Kolumb, ale car Piotr Wielki. |
Rzeka Moskwa jest chyba bardziej zanieczyszczona niż Wisła...
Śnięta rybka. |
I gołąbek. |
Na moście tradycyjne kłódki. |
A na brzegu mamy już cały las kłódkowych drzewek. |
Ostatnia fota przed załadowaniem się do transsybiru na 5 dni:) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz