środa, 28 grudnia 2011

Portugalia 1.2


portugalski hit ostatnich dni

Niedługo po naszym powrocie z Sevilli odwiedzili nas poznani w Lizbonie
..Celso..
..i Daniel.
jako że zostali przywitani chlebem i solą oraz wódką mieli powody do radości ;p
jednego z wieczorów przybył też Rafa z Jaen.
na drugim planie Kasia ze swoim prezentem urodzinowym od Celso i Daniela:)



z okazji ich wizyty udaliśmy się pod Cordobę zwiedzić Medinę Azaharę, czyli jakieś ruiny.
jakieś ruiny (myślałam, że będzie to tylko kupa gruzu) okazały się całkiem sporymi pozostałościami po istniejącym tu kiedyś mieście..





مدينة الزهراء, Madinat al-Zahra oddalona jest od Córdoby o jakieś 7 km, są to ruiny arabskiego kompleksu pałacowego z X w.

Kiedy Abd ar-Rahman III ogłosił się kalifem w 929 r. i ustanowił niepodległy kalifat Umajjadów postanowił wybudować ten pałac na dowód swojej potęgi. Medina Azahara została wybudowana między ~ 936-961 r., corocznie jedna trzecia budżetu państwa była przeznaczana na jej budowę :)

Niestety (stety) pałac nie posłużył długo jako siedziba kalifa i stolica islamskiego państwa al-Andalus, gdyż już około 1010 r. w wyniku walk o władzę Medina została splądrowana i zniszczona, pogrążając się w zapomnieniu aż do roku 1911, w którym odkryte zostały jej ruiny.

Obecnie prowadzone są tam prace wykopaliskowe i rekonstrukcyjne.

(tako rzecze wikipedia)




Medina Azahara położona u podnóża gór jest zbudowana tak, że dachy niższych poziomów są ulicami poziomów wyższych. Na szczycie oczywiście znajduje się pałac kalifa.

Generalnie ciekawie to wszystko wygląda, chociaż dla mnie od samych ruinek bardziej interesujący był film (ok. 17 min), w którym jest wszystko ładnie opowiedziane i pokazane w kolorach jak to kiedyś wyglądało...^^
Kiedy przyszliśmy na miejsce i zapraszali nas do obejrzenia jakoś specjalnie nam się nie chciało, chyba dlatego że z Polski mam skojarzenie, że będzie to coś w stylu czarno-białej PKF..

Wstęp dla obywateli UE jest za darmo, z tym że nie należy ufać pani kasjerce, gdyż wysłała nas ona na autobus, który miał nas zawieźć do samych ruin. Pani twierdziła, że nie da się tam dojechać samochodem, tymczasem owszem, da się! Wierząc pani straciliśmy po ok. 2 euro/łebka + czas na czekanie na autobus ;P











Wieczorem udaliśmy się jeszcze na targ świąteczny w centrum, czyli kilka namiotów pod którymi można było szukać pomysłów na prezenty, choć głównie królował (jak zwykle zresztą) SpongeBob we wszystkich formach:






torebka z kokosa :)
rozdartym milusińskim zapewniono nawet program artystyczny
w jednym ze sklepów można było kupić rękę

albo kupę

każdy znajdzie coś dla siebie!

oglądaliśmy też meczyk Real - Barcelona (1:3) w Irish Pubie, choć z Kasią byłyśmy bardziej zainteresowane reakcjami ludzi kibicującymi tutaj bardziej Realowi - niektórzy prawie płakali przy kolejnych golach Barcelony :))

nie obyło się również bez wizyty w Mezquicie i Juderii...




..gdzie minęli nas muszkieterzy!!





tym razem nie płakałyśmy przy rozstaniu, ale dobrze było znów się zobaczyć :D



2 komentarze:

  1. Agunia czytam wnikliwie, wręcz się zaczytałam w podziekowaniu miły utworek posłuchaj :)

    http://www.youtube.com/watch?v=twOK5sXccmY&feature=BFa&list=FLRQI5BVDILbWWqw3x4xE1pQ&lf=plpp_video

    kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Kasiu! :)

      ja to ostatnio lubię to np.:
      http://www.youtube.com/watch?v=F3E7sQS_0l4

      Usuń