piątek, 26 sierpnia 2011



Oto wróciliśmy. Tylko 15 dni włóczęgi w tym roku, bardzo skromnie, ale w planie nie było ani jednego dnia, także nie mogę narzekać. Niestety nie wszystko wyglądało tak jak na obrazku powyżej, ale staraliśmy się :D

PL - Słowacja - Węgry - Serbia - Czarnogóra - Kosowo - Serbia - Bułgaria - Rumunia - Mołdawia (- Naddniestrze) - Ukraina - PL
około 4 500 km, z tym że tym razem (co za ujma na honorze!), nie wszystko stopem- jakieś 700 km na odcinkach Kiszyniów - Tyraspol oraz Kijów - Lwów - Medyka pokonane odpowiednio autobusem, pociągiem i marszrutką :( tragedia życiowa, ale wytłumaczę się i zwierzę dokładniej w szczegółowym sprawozdaniu, które mam zamiar na dniach spłodzić i wrzucić w osobnej zakładce ;)


Poza tym jak zwykle setki przyjaznych ludzi, którzy stawali się naszymi przewodnikami pokazując piękno swoich krajów, niezapomniane widoki czarnogórskich gór, bezludne pola Mołdawii, szaleństwo dźwięków nocą w Gučy, państwa, które nie istnieją, pierwsze dwa traktory złapane na stopa, spokój serbskich monastyrów, niedwuznaczne propozycje Ukraińców, żołnierze KFOR eskortujący nas przez granicę - to i wiele innych atrakcji już wkrótce w zakładce "Guča-Kosovo-Moldova 2011"! : )




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz