wtorek, 2 sierpnia 2011

. ..

 
Panie
dziękuję Ci że stworzyłeś świat piękny i bardzo różny


a także za to że pozwoliłeś mi w niewyczerpanej dobroci
Twojej być w miejscach które nie były miejscami mojej codziennej udręki
                                          i
– że nocą w Tarkwini leżałem na placu przy studni i spiż 
rozkołysany obwieszczał z wieży Twój gniew lub wybaczenie 


a mały osioł na wyspie Korkyra śpiewał mi ze swoich 
niepojętych miechów płuc melancholię krajobrazu


i w bardzo brzydkim mieście Manchester odkryłem ludzi 
dobrych i rozumnych


natura powtarzała swoje mądre tautologie: las był lasem 
morze morzem skała skałą


gwiazdy krążyły i było jak być powinno – Jovis omnia plena

– wybacz – że myślałem tylko o sobie gdy życie innych
okrutnie nieodwracalne krążyło wokół mnie jak wielki
astrologiczny zegar u świętego Piotra w Beauvais

że byłem leniwy roztargniony zbyt ostrożny w labiryntach i grotach

a także wybacz że nie walczyłem jak lord Byron o szczęście
ludów podbitych i oglądałem tylko wschody księżyca i muzea


– dziękuję Ci że dzieła stworzone ku chwale Twojej udzieliły
mi cząstki swojej tajemnicy i w wielkiej zarozumiałości
pomyślałem że Duccio van Eyck Bellini malowali także dla
mnie


a także Akropol którego nigdy nie zrozumiałem do końca
cierpliwie odkrywał przede mną okaleczone ciało


– proszę Cię żebyś wynagrodził siwego staruszka który nie
proszony przyniósł mi owoce ze swego ogrodu na spalonej

słońcem ojczystej wyspie syna Laertesa

a także Miss Hellen z mglistej wysepki Mull na Hebrydach
za to że przyjęła mnie po grecku i prosiła żeby w nocy
zostawić w oknie wychodzącym na Holy Iona
zapalona lampę aby światła ziemi pozdrawiały się

a także tych wszystkich którzy wskazywali mi drogę
i mówili kato kyrie kato


i żebyś miał w swojej opiece Mamę z Spoleto Spiridiona 
z Paxos dobrego studenta z Berlina który wybawił
mnie z opresji a potem nieoczekiwanie spotkany w Arizonie
wiózł mnie do Wielkiego Kanionu który jest jak sto tysięcy
katedr zwróconych głową w dół


– pozwól o Panie abym nie myślał o moich wodnistookich
szarych niemądrych prześladowcach kiedy słońce schodzi
w Morze Jońskie prawdziwie nieopisane


żebym rozumiał innych ludzi i inne języki inne cierpienia

a nade wszystko żebym był pokorny to znaczy ten który
pragnie źródła

dziękuję Ci Panie że stworzyłeś świat piękny i różny

a jeśli jest to Twoje uwodzenie jestem uwiedziony na zawsze
i bez wybaczenia


Zbigniew Herbert
Modlitwa Pana Cogito - podróżnika


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz