…tylko Lizbono- bo miałyśmy do dyspozycji jedynie 4 dni wolnego (Wszystkich Świętych przypadło we wtorek, a w poniedziałek brak ważnych zajęć:) właściwie Kasia chciała zostać do środy, ale ja jako fest pilny student wolałam jednak wrócić
…i nie tylko Lizbono- bo nasi hości z CS okazali się tak kochani, że zrobili nam dwie wycieczki w bliższe i dalsze okolice stolicy:)
w Portugalii zakochałam się już 4 lata temu, podczas pierwszej wyprawy stopem zagranicę. nie umiem tego wytłumaczyć, po prostu czuję się tam dobrze, bardzo dobrze. klimat nad oceanem jest inny niż nad morzem; patrząc na ocean czuje się jakąś jego siłę, moc, potęgę, która porywa. dostojną przestrzeń niezmierzonej głębi.
i z jednej strony boisz się tej potęgi, a z drugiej chcesz zamknąć oczy i pozwolić jej porwać się, pochłonąć, zawładnąć tobą… zobaczyć ten zupełnie inny świat, jego odmienność, drapieżność i piękno. ukołysać się w jego niebieskości do snu.
..tymczasem otwierasz oczy. jesteś dalej na plaży z mnóstwem wyrzuconych na brzeg muszelek, krabów, meduz, alg, śmieci i ośmiornic. mewy przechadzają się obok, zostawiając ślady płetw na piasku.
nie należysz do tego niezgłębionego świata, możesz tylko zamoczyć w nim palce stóp, możesz tylko stać na brzegu i patrzeć.
tak czasem sobie myślę. jeśli akurat nie biegam po plaży zbierając muszelki albo robiąc zdjęcia krabom.
tymczasem oto foto-relacja z wyprawy:
w ciemnej dupie, czyli kolejny stop do następnego zjazdu z autostrady, po którym nikt nie wjeżdżał...
przez imprezę dnia poprzedniego oraz moje nieogarnięcie transportu w Cordobie zaczęłyśmy łapać stopa dopiero po 12... - przecież Cordoba-Lizbona to tylko z 500-600 km ^^