ale najpierw...
kilka zdjęć po naszym powrocie z Granady miesiąc temu :
(gdyż weseli i rześcy udaliśmy się zwiedzać Cordobę)
street art w Cordobie :) |
i tak. Kasia i Wojtek pojechali stopem na samolot do Madrytu cudem dojeżdżając na czas na lotnisko :)
ja pogrążyłam się w moim pokoju na szóstym piętrze oddając się oglądaniu filmów i nicnierobieniu. powoli zaczęłam przeobrażać się w pasztet przez czekoladę i ciastka (pracuję nad tym nadal).
jednak! dzięki zmyślności Wuja poznałam na couchsurfingu (link jeśli ktoś - olaboga - nie wie co to) Kasię.
zdecydowałyśmy, że musimy gdzieś ruszyć nasze zadki, Kasia wysłała w kilka miejsc last minute request i następnego dnia rano łapałyśmy stopa w kierunku Gibraltaru, gdyż jako pierwszy odpowiedział nam Tamas, Węgier, który tam pracuje. poszło całkiem gładko, chociaż padało i było zimnawo. miałyśmy szczęście, bo trzecią złapaną osobą okazał się Marokańczyk, który zawiózł nas do samej Linea de la Concepcion :)
Linea i przejście graniczne z Gibraltarem. stąd odebrał nas Tamas. |
Węgier okazał się super hostem, razem z nim m. in.:
- przekroczyliśmy granicę i pojechaliśmy na Europa Point
przy Europa Point stoi nowy meczet Ibrahima al-Ibrahima z '97 roku, który za bagatela 5 mln euro fundnął król Arabii Saudyjskiej. fajnie, nie? jest to oczywiście najbardziej na południe wysunięty meczet w Europie kontynentalnej i ponoć największy w niemuzułmańskim kraju.
Tamas mówił, że przeważnie nie można tam wchodzić, tym razem jednak udało się ;o
odwracając się o 180 stopni od meczetu i podchodząc 50 m do przodu zobaczyć można.. AFRYKĘ :)
od Gibraltaru dzieli ją tylko 14 km.
nie, to jeszcze nie Afryka, tylko Gibraltar |
tak, to za mgłą to Afryka ;p |
- pojechaliśmy na kolejny view point, gdzie:
!!! |
piękna, spokojna zatoka i port:) można było stać i patrzeć, patrzeć... |
... i dalej patrzeć jak z każdą minutą rozbudowuje się Imperium Brytyjskie! |
nie wiem czy wiedzieliście (ja nie), że my tu gadu-gadu, a Wielka Brytania rośnie!! Angole cały czas powiększają Gibraltar (patrz poniżej), najpierw budują domy wokół "przystani", a później z przystani robi się parking.. itd. itd... niesamowite.
podobno Hiszpanie nadal boją się, że Anglicy ich zaatakują z Gibraltaru ;)
czas na małpki!!!
zapomniałam, że Gib jest jedynym miejscem w Europie, gdzie małpy (magoty) żyją na wolności.. jest ich naprawdę dużo. Tamas opowiadał, że często latają mu za oknem kiedy siedzi w biurze :D
oczywiście kradną więc trzeba uważać.
nie wolno ich dotykać ani dawać im jedzenia, ale wiadomo że czasem ludzie to robią. poza tym są chyba trochę dokarmiane w tym jednym miejscu, żeby nie latały po całej wyspie, ale część jedzenia muszą sobie znaleźć same.
małpa vs. blondynka |
King Kong!! |
kto ma głupszą minę? |
a tu? |
z małym :)
- i kolejny punkt widokowy..
- i jeszcze jeden. widoki naprawdę piękne.
- wieczorem Tamas zrobił grilla i poczęstował nas palinką i kilkoma innymi trunkami..
cóż, powiem tylko, że zakończyło się to pływaniem w nocy w...
..tym basenie |
choć do dyspozycji były jeszcze dwa |
drugiego dnia szukaliśmy 'geocaches', tzn. ukrytych w różnych miejscach pudełek, w środku których jest lista, na której trzeba się podpisać, że znalazło się pudełko. mogą tam być też inne rzeczy i można dodać coś od siebie.. wszystko wpisuje się też do internetu, a przede wszystkim w internecie są dokładne namiary - szerokość i długość geograficzna- na których należy szukać. latasz z GPSem i szukasz, kto ma więcej ten jest lepszy xD w sumie śmieszna zabawa. pudełka mają być ukrywane w ciekawych, nieznanych miejscach.
tutaj link dla chcących się zagłębić: geocaching
Tamas i nasz pierwszy znaleziony geocache |
niestety wyładowała mi się wtedy bateria w aparacie więc nie zrobiłam zbyt wielu zdjęć ^^
na południu Hiszpanii rośnie bardzo dużo drzew korkowych, z których poza korkami do wina robią np.. pudełka na papierosy |
..czy stoliki. tutaj z moim tinto (winem). |
mieliśmy szczęście, bo w knajpie na zamku, w której zatrzymaliśmy się napić panowie ćwiczyli przed jakimś występem |
na szczęście w Cordobie świeciło słońce!
mimo powrotu przez który do dziś jestem przeziębiona było warto!
cudne, cudne widoki z Gibraltaru i na niego. plaża pod wiszącą skałą półwyspu pełna muszelek, których przywiozłyśmy ze sobą cały worek :D :D i pływanie nocą w basenie końcem października : )
jeszcze a propos wietrznej pogody piosenka, której słucham w kółko:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz